o. Waldemar

O wpływie instrumentalistki dętej oraz kobiet na powołanie zakonne i kapłańskie.

 

Mam niejakie wątpliwości natury moralnej, przystępując do spisywania historii mojego powołania, zresztą po raz pierwszy w życiu.  Wprawdzie mam, jak każdy chyba konsekrowany i konsekrowana na podorędziu gotową nabożną historię mego powołania, jednak dopiero prośba znakomitej redakcji Radości przymusiła mnie słodko, abym się samemu nad dziejami mego powołania zastanowił i szczerze je opisał. Czy jednak dzieje mego powołania są wzniosłe? Było tak.


Z dzieciństwa wyłaniają się kolorowe zdjęcia, wiszące nad schodami i na korytarzach Domu Pielgrzyma na Górze św. Anny. Bardzo mi się podobały te reprodukcje. Wyobrażałem sobie, że chodzę po Domu Pielgrzyma jako ktoś, kto uczy ludzi pobożnych rzeczy. To się zresztą częściowo sprawdziło: i uczyłem i pobożnych rzeczy. Ale to dziecinne marzenie jakoś poszło w kąt. Tak więc u początków powołania stanęła kobieta – św. Anna. Gdzieś w szkole średniej (chyba po pierwszej klasie) zafascynowałem się trąbką. Odtąd oglądałem franciszkanów znad sprytnego uchwytu, godzącego nuty z instrumentem.  Franciszkanie, których oglądałem wtedy i słuchałem, bardzo mi się podobali. Niezapomnianym wrażeniem były dla mnie kazania śp. Ojca Kanizego Lisa. Do dziś pamiętam fragmenty jego rozważań. Gdy mnie koledzy w szkole średniej pytali, kim chcę w życiu być, odpowiadałem: Chcę być franciszkaninem na Górze św. Anny i grać na trąbce. Wtedy to był dla mnie szczyt marzeń. Tak to spostrzegałem. 

Istotnie jakiś czas zabawiłem na Górze św. Anny, tyle że już bez trąbki, z którą rozstałem się przy końcu seminarium. Tak więc Pan Żniwa posłużył się pasją dla szlachetnego instrumentu, aby mnie do Zakonu przyciągnąć, bo obchody kalwaryjskie to były trzy dni grania i można się było artystycznie wyszaleć w gronie podobnych pasjonatów. Ale to jeszcze nie był decydujący moment. Nastąpił on podczas ferii zimowych w klasie maturalnej. Ostatnich wakacji letnich gościliśmy rodzinę z Niemiec, do której należała pewna wtedy czternastoletnia piękność. Jako że dżentelmen nigdy nie wyjawia imienia ukochanej, przemilczę je tutaj. Piękność owa wpadła mi w oko. Zimą zaś była mowa o ponownych odwiedzinach rodziny z Niemiec (ma się rozumieć owej już piętnastoletniej piękności takoż). Żywotnie zainteresowany ową pięknością, postanowiłem wysondować moją mamę na okoliczność prawdopodobieństwa odwiedzin rodziny z Niemiec (+ piękność). Poszedłem więc do kuchni, aby to pytanie zadać. I zadałem pytanie: Mamo, a co Byś Powiedziała, gdybym poszedł do Franciszkanów? To sam Duch Święty włożył mi w usta to pytanie. Tak to dziś widzę. Mama podobnie jak tato przeszkód nie czynili. To znaczy nie czynili przeszkód decyzji powołaniowej, nie zaś relacji z pięknością, choć kto wie?  Latem odwiedziny rodziny (+ piękności) nie nastąpiły, a jesienią wstąpiłem do Zakonu, no bo niby co miałem zrobić? Na moje prymicje przybyła mama piękności, co zadowoliło mnie w stopniu takim sobie.


Tak to było z moim powołaniem. Jak widać, nie wiem w sumie, dlaczego wstąpiłem. Wiem jednak, dlaczego chcę w nim pozostać na zawsze. Mam bowiem ogromne przekonanie, że jestem w Zakonie u siebie, że tu Pan Bóg chciał mnie mieć. Czuje się w nim fantastycznie i nie wyobrażam sobie, że mógłbym robić coś innego. Dziś tak to odbieram, że wkładając mi w usta tamto pytanie, którego wcale  nie chciałem postawić, pomógł mi Pan Bóg wyrazić coś, co jednak we mnie było, choć nie uświadomione. Że mi Pan Bóg pokazał, że na dnie serca była fascynacja nie muzyką, nie miłością dziewczyny, ale życiem zakonnym i kapłańskim. Na trąbce, nawiasem mówiąc, do końca piątego roku, rozstając się z nią jednak później bez żalu. Nie czułem też żalu za pięknością.

Że zaś Pan Bóg, do uświadomienia mi Swej woli posłużył się młodzieńczym zakochaniem? No cóż, poczucie humoru jako przymiot Boski wciąż czeka na dogłębne opracowanie.

Więc było to mniej więcej tak. Przedziwnie. Trąbka i dziewczyna. Prawdziwie niezbadane są wyroki Pańskie.

 





O. Waldemar ofm

 

 

Czekamy na wasze zaproszenia
 
 
 
jesteś 150879 odwiedzający (351670 wejścia) Zapraszamy ponownie
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja